Patrząc na nasze ulice wydawałoby się, że Mini w nadwoziu kombi nie ma racji bytu. I faktycznie, u nas ciasne, dziwnie skonstruowane kombi z jednymi drzwiami prowadzącymi do drugiego rzędu siedzeń nie miało dużego „brania”. Na innych rynkach nie mogło być jednak tak źle skoro Mini zdecydowało się zbudować kolejną generację tego prawie praktycznego „kombiaka”.
Patrząc na przyłapane, zakamuflowane MINI Clubman można jednak zastanowić się, czy przypadkiem praktyczność będąca do tej pory powodem do żartów, nie stanie się teraz największa zaletą nowego „kombiaka”. Auto nie tylko zyskało dwoje drzwi tylnych, jak przystało na rodzinne kombi, ale co ważniejsze, zostało zbudowane na przednionapędowej platformie BMW serii 2. Biorąc to pod uwagę oraz przypominając sobie rozmiary Clubmana Concept (pokazanego w ubiegłym roku na targach w Genewie) szacuje się, że nowy Clubman wydłuży się aż o 26 cm, stając się jednocześnie największym Mini w ofercie.
![]() |
![]() |
Inżynierowie pozostali wierni swojemu pomysłowi otwierania bagażnika, który poznaliśmy już przy okazji Clubmana pierwszej generacji. Symetrycznie dzielona na pół klapa bagażnika znów otwierać się będzie na boki niczym wrota.
Mini Clubman od swoich braci w nadwoziu hatchback nie będzie różnić się tylko i wyłącznie wyciągniętym tyłem. Nieco inaczej zaprojektowany jest przedni zderzak, dzięki któremu „buzia” Clubmana ma odróżniać go na tle innych lifestylowych modeli producenta. Tył auta, poza oczywistym bagażnikiem, będzie charakteryzował się poziomymi światłami znanymi nam z pokazanego Clubmana Concept. Podobno zmiany mają zajść również we wnętrzu, ale to akurat ciężko stwierdzić po szpiegowskich zdjęciach.
„Miniacz” w kombi całkowicie podzieli paletę silnikową ze swoim trzydrzwiowym odpowiednikiem. Pojawią się więc diesle i motory benzynowe, jednostki trzy- i czterocylindrowe. Hybrydowa wersja typu plug-in pojawi się prawdopodobnie jakiś czas po debiucie, podobnie jak wersja 4x4.