Bicie rekordów prędkości jest jak wojna, która przy okazji napędza technologiczny rozwój w motoryzacji. Producenci śrubują osiągi jednostek napędowych, dopracowują aerodynamikę i zawieszenie, wynajdują rozwiązania, które pozwalają wycisnąć jeszcze więcej i pojechać jeszcze szybciej. Wszystko to jednak na nic, kiedy nie ma odpowiednich opon.
Kiedy kilkanaście lat temu debiutował Bugatti Veyron, szokował mocą 1001 koni mechanicznych. Dziś auta dysponują dwukrotnie mocniejszymi jednostkami napędowymi, ale to, z jaką maksymalną prędkością pojadą – nie w teorii, ale po asfalcie – zależy głównie od ogumienia. Opony samochodu jadącego 400 czy 500 km/h muszą wytrzymać niewiarygodnie duże przeciążenia, rzędu kilku tysięcy „g”, zachowując przy tym strukturalną trwałość przy sile odśrodkowej, która chce rozerwać gumę na strzępy i jednocześnie odprowadzić gromadzące się ciepło, które w szybkim czasie potrafi rozwulkanizować oponę i doprowadzić do jej eksplozji. Tutaj potrzeba technologii kosmicznej. Dosłownie.
Kosmiczna technologia opon Michelin
Przeskoczmy na moment do roku 2019. Bugatti szykuje swój flagowy model Chiron do próby bicia rekordu prędkości. Przy ścisłej współpracy z Michelin, która trwa od dwóch dekad i w 2005 roku pozwoliła – tym razem Veyronowi – po raz pierwszy oficjalnie przebić barierę 400 km/h, a pięć lat później odzyskać rekord, specjalnie dla Chirona opracowano wzmocnione ogumienie, bazujące na seryjnych oponach Michelin Pilot Sport Cup 2. Dopisek BG świadczy o tym, że zostały one ściśle dostosowane do charakterystyki tego ciężkiego, ważącego 1,9 tony hipersamochodu.

Ale żeby to osiągnąć, inżynierowie Michelin musieli sięgnąć po wspomnianą technologię kosmiczną. W końcu to francuska marka dostarczała swego czasu ogumienie dla potrzeb promów kosmicznych Atlantis, a nie ma większego wyzwania dla opon, niż ekstremalne temperatury na orbicie okołoziemskiej i bezpieczne lądowanie ciężkiego statku kosmicznego.
Podczas opracowywania opon Michelin Pilot Sport Cup 2, specjaliści francuskiego producenta wykorzystali swoje centra technologiczne we francuskim Ladoux i amerykańskim Charlotte. Przeprowadzono ekstremalne testy, z użyciem specjalistycznej aparatury, która miała znaleźć granice możliwości tych opon, zanim zostaną one wykorzystane w rzeczywistej próbie bicia rekordu prędkości. Dodajmy, że w stosunku do fabrycznego ogumienia Michelin Pilot Sport Cup 2, te przeznaczone do Bugatti Chirona zyskały wzmocnienie karkasu włóknem węglowym.

Do testów wykorzystane zostało, a jakże, podwozie samolotu. Takie, na którym wykonuje się próby ogumienia używanego w lotnictwie. Dzięki tej aparaturze można było dokładnie sprawdzić, co dzieje się z oponą przy prędkościach przekraczających 500 km/h i gdzie znajduje się kres ich wytrzymałości. Jak się okazało, opracowane przez Michelin „gumy” tak dzielnie stawiały czoła prawom fizyki, że w 2019 roku Bugatti Chiron mógł bezpiecznie złamać barierę 300 mil na godzinę. Kierowca testowy Andy Wallace rozpędził Chirona na niemieckim torze Ehra-Lessien do 304,773 mil na godzinę, czyli 490,484 km/h.

Komentarze