Rolls-Royce przedstawił właśnie następcę tronu w klasie samochodów luksusowych. Phantom numer 8 musi łączyć tradycję domu panującego z nowoczesnością. Czy mu się to uda? Odpowiedzią niech będzie kryjący się pod potężną maską silnik V12. Dowsizing byłby niezbyt „royal”, więc V-dwunastka ma nadal pojemność 6,75 litra. Nowe są natomiast dwie turbosprężarki, dzięki którym moc silnika wzrosła z 460 do 570 KM. Większy jest również moment obrotowy – od 1700 obr/min dostępny jest moment o wartości 900 Nm. Ale opisywanie Phantoma jedynie za pomocą osiągów byłoby profanacją.
Po królewsku i nowocześnie
W wypadku limuzyny wielkiej jak pałac królewski rodzi się pytanie o to, jak te ogromne rozmiary pogodzić z elegancją. Tak jak było do tej pory, głównym elementem stylistycznym Phantoma jest ogromna osłona chłodnicy, którą w nowym aucie zgrabnie dopasowano do stylistyki nadwozia. Od górnej krawędzi „grilla” przez maskę silnika biegną chromowane listwy, które tworzą też obramowanie przedniej szyby. Listwy rozchodzą się również z dolnej części osłony chłodnicy, dzielą wloty powietrza i sięgają na boki. Razem z laserowymi reflektorami tworzą charakterystyczne oblicze Rolls Royce’a, które z wielkim wyczuciem dopasowano do współczesnej estetyki. Osłona chłodnicy jest odrobinę wyższa, dzięki czemu „Spirit of Ecstasy” bardziej niż tylko centymetr wystaje ponad maskę auta. Phantom stoi na potężnych 22-calowych kołach, natomiast na ramie z aluminiowych profili wspiera się karoseria, która z tyłu jest znacznie okrąglejsza niż w poprzednim modelu. Dach długiej limuzyny obniża się ku tyłowi nadwozia prawie tak samo mocno, jak w samochodach coupe.