Strzelam sprzęgłem najszybciej jak potrafię. W towarzystwie gromkiej kanonady walących o podłogę kamieni żwawo ruszam do przodu. Już po dwóch sekundach auto zaczyna słabnąć na jedynce, więc pora na dwójkę. Teraz już absolutnie bez sprzęgła. Po prostu na siłę trzeba pociągnąć wielką, umieszczoną tuż przy kierownicy dźwignię. Po bardzo długiej jedynce (ok. 80 km/h!) dwójka jest króciutka, więc po sekundzie pora na trójkę. Po kolejnej sekundzie zbliża się zakręt. Taki do wzięcia góra stówką, więc powrót na dwójkę.
Peugeot 208 R2 to auto dla zawodników młodych, wchodzących w świat profesjonalnych rajdów
Z odrobinką talentów bokserskich, czyli z pokaźną siłą i też bez sprzęgła muszę przywalić w dźwignię „od siebie”. Dźwięk bezsprzęgłowej redukcji jest dramatyczny, ale nic się nie dzieje, a auto przyjmuje takie ciosy z uśmiechem. Wbicie dwójki dobrze udaje mi się zgrać z początkiem zakrętu. Teraz pora nie na zwykły skręt, ale na silne szarpnięcie kierownicą. Auto reaguje idealnie – w długi, szutrowy zakręt rajdowego toru w Mikołajkach wchodzi w dobrym, niezbyt głębokim poślizgu. I niewielkimi korektami kierownicy z lekką kontrą w tak długim zakręcie, pozwala ten poślizg łatwo utrzymać. Oczywiście nie robię tego tak szybko jak 3-krotny mistrz Polski i aktualny zwycięzca Rajdu Monte Carlo, słynny Francuz Bryan Bouffier, który przed chwilą przewiózł mnie po całym torze pokazując idealną linię jazdy. Teraz mistrz siedzi po prawej, a ja za kierownicą starając się powtórzyć jego ruchy. Z całą pokorą i dystansem do własnych umiejętności (a w rajdach już od dawna nie startuję) wychodzi mi to w miarę poprawnie. To nie zasługa mojego talentu, ale bardzo przyjaznej konstrukcji i wielkiego posłuszeństwa tej rajdówki wobec poleceń kierowcy. Przede wszystkim auto bardzo „słucha się” kierownicy – nawet na tak śliskim torze (jeździłem dzień po Rajdzie Polski, a więc wyślizganym „na maksa”) Peugeot nie wykazuje tzw. lenistwa, czyli chwili zadumy „między kierownicą, a efektem na drodze”. Duża w tym zasługa zmienionego do celów rajdowych układu kierowniczego – przełożenie jest szybsze, a zamiast wspomagania elektrycznego mamy dużo bardziej feedbackowe hydrauliczne. Na kolejnym zakręcie wczorajszy rajd kompletnie zdemolował nawierzchnię i pozostawił dziury do kolan. „No brakes, full trottle” – słyszę ponaglenie mistrza. Wjeżdżam w te wertepy dużo „powyżej” zdrowego rozsądku. I... nic. Zawieszenie wybiera je mięciutko. Pomagają w tym wydłużone (więc większy skok), ale lekkie wahacze i bardzo wyczynowe, w pełni regulowalne amortyzatory firmy Ohlins. Dwa kółka toru jadę coraz śmielej. Z każdym metrem bezczelniej, ale z każdym metrem z rosnącym przekonaniem o zaletach „młodzieżowego” Peugeota.
Komentarze