Giniel de Villiers z Alexem Haro w Toyocie Hilux wygrali Rajd Maroka, który uchodzi za ostatni sprawdzian dla zespołów przed Rajdem Dakar. Do mety jednej z najtrudniejszych imprez Pucharu Świata FIA dotarł też – nie bez przygód – Fernando Alonso z pilotem Markiem Comą, dla których był to debiut w tak silnie obsadzonej imprezie.
Rajd Maroka – ostatni test
Trudny, trwający pięć dni i liczący 2,5 tys. km Rajd Maroka był prawdziwym testem przed Rajdem Dakar. Także dla organizatorów, którzy podczas trzeciego i czwartego etapu testowali nowe podejście do roadbooków, wręczając je załogom zaledwie pięć minut przed startem do odcinka specjalnego, a nie dzień wcześniej. To stanowiło jeszcze większe wyzwanie dla załóg, które do etapu nie miały szans się przygotować.
Najlepiej z trudami imprezy poradził sobie duet weteranów Giniel de Villiers - Alex Haro w Toyocie Hilux, który prowadzenie objął na przedostatnim etapie. Było to ich pierwsze wspólne zwycięstwo.
- To było niesamowite doświadczenie. Wcześniej już trzykrotnie zwyciężałem w tej imprezie, ale od tamtej pory upłynęło już sporo czasu. To niby tylko pięć dni rywalizacji, ale był to piekielnie trudny rajd. Po półmetku przekonaliśmy się jak wszystko może się błyskawicznie zmieniać – powiedział reprezentant Toyota Gazoo Racing.
Dla wielkich faworytów tej imprezy, czyli Nassera Al-Attiyaha i Mathieu Baumela, był to słodko-gorzki rajd. Do trzeciego etapu prowadzili z dużą przewagą, ale po uderzeniu o kamień uszkodzeniu uległ czujnik położenia wału korbowego i silnik zgasł. Zwycięzcy Rajdu Dakar 2019 musieli wycofać się z rywalizacji.
Zobacz także: nowe Renault Zoe - pierwsza jazda
Komentarze