Rajdowe Mistrzostwa Świata 2013: Jak Lewandowski

Volkswagen – debiutant w rajdowych mistrzostwach świata, sieje tam zamęt i panikę. Niemiecki zespół, jak Borussia Lewandowskim, robi to głównie jednym człowiekiem, też obcokrajowcem, Francuzem Sebastienem Ogierem.

Aktualne ceny nowych samochodów:
 
JUŻ OD 58 290 PLN
Dostępne nadwozia: hatchback-5
SPRAWDŹ OFERTY

VW długo kombinował z wejściem do mistrzostw świata. Auto (Polo R WRC) ciągle było „prawie gotowe”, ale ciągle nie wyjeżdżało z garażu. Wreszcie niepokonany od 9 lat Sebastien Loeb ogłosił odejście na emeryturę, więc lepszy moment trudno sobie wymarzyć. Z doborem kierowców też kokoszono się bardzo długo. Wreszcie podano dwa nazwiska – Francuza Ogiera  i Fina Latvali. Co do Ogiera, ucznia Loeba, powszechne opinie były absolutnie pozytywne. Bo talent to wielki, a człowiek roztropny. Natomiast wybór Fina budził raczej zdziwienie, bo pomimo wielu lat spędzonych w MŚ ciągle „ma pecha”, a zwycięstwa nie przychodzą. A w sporcie bzdurą jest mówienie, że ktoś całe życie ma pecha. Ten ktoś po prostu mniej umie.

VW rozpoczął oczywiście od Monte Carlo, na którym pomimo emerytury pojawił się jednak Loeb. Pojedynek dwóch Sebastienów był porywający (inni się raczej nie liczyli), jednak doświadczenie Loeba przeważyło i to on wygrywa. Ale Polo R WRC w rękach Ogiera okazuje się bardzo groźne. Tak groźne, że w rewanżu w Szwecji, na który też namówiono Loeba, kolejność jest już odwrotna – błyskotliwie wygrywa Ogier, dając VW pierwsze w historii zwycięstwo.

Meksyk to skrajnie ciężki rajd. Szuter, skały, wertepy, upał, wysoko w górach. I pierwszy w historii szutrowy rajd VW.

   Na kolejny rajd w Meksyku, Citroen przyjeżdża już bez Loeba, czyli w składzie Hirvonen i Sordo. Emerytowany Loeb, o 10 lat starszy od Ogiera, w czasie rajdu oficjalnie zostaje pasowany na działacza w komisji kierowców FIA. Meksyk to skrajnie ciężki rajd. Szuter, skały, wertepy, upał, wysoko w górach. I pierwszy w historii szutrowy rajd VW. A dla naszego jedynaka w MŚ Michała Kościuszki szutrowy debiut w Mini WRC. Prognoza pogody mówi o wysokich temperaturach, więc kluczowy dla wyników będzie dobór opon i oszczędne ich używanie. Na kwalifikacje VW zakłada opony twarde, świadomie robiąc gorszy czas, żeby w rajdzie nie jechać z przodu po zakurzonej, a więc bardziej śliskiej trasie. Najsłabszy czas w kwalifikacjach ma Kościuszko, a więc jutro pojedzie jako pierwszy. W przeddzień rajdu swój program startów w rajdach, a nie w F1 ogłasza Robert Kubica – będą to występy Citroenem DS3 RRC zarówno w klasyfikacji mistrzostw Europy, jak i mistrzostw świata. Z Maciejem Baranem jako pilotem. I pod flagą Lotosu, co wzbudziło gorące dyskusje kibiców, porównujących możliwości i talent Kubicy i Kościuszki.

Wreszcie Rajd Meksyku rusza. Pierwszą nietypową próbę, w mieście, na kostce, wygrywa Neuville Fiestą. Ale już na następnym odcinku ostro atakuje Ogier i zostaje liderem. Za nim Ostberg (Fiesta) i Neuville.

Po nocnej przerwie rajd rusza w poważne góry. Ostro drugim VW rozpoczyna ambitnie Latvala. Nie trwa to dłużej niż minutę i kończy się urwanym kołem. W Fieście Novikowa strajkuje komputer, kierowca sam wymienia go na trasie, ale 8 minut to strata potężna. Na kolejnej próbie brawurowo atakuje Ostberg (to jedyny obok Ogiera wielki talent odkryty w ostatnich latach) i to tak skutecznie, że zostaje liderem. Ale na najdłuższym tego dnia odcinku El Chocolate miażdżąco odpowiada Ogier i wraca na pozycję lidera. Przyspiesza Kościuszko i wchodzi do pierwszej dziesiątki. Na koniec dnia kolejność Ogier, Ostberg, Hirvonen, Neuville, a więc ciekawa mieszanina ostatnich jeżdżących jeszcze na serio w WRC marek – VW, Citroena i Forda.

   Rano wraca ponaprawiany Latvala. Lidera atakuje Ostberg, ale ma dziwne kłopoty ze sprzęgłem, próbuje je „naprawiać przez telefon”, skutek jest marny i spada poza pierwszą dziesiątkę. Wściekły kierowca tak kopie niesprawny samochód, że kończy się to kontuzją stopy. Dziwne rzeczy wyprawia Latvala – przez 19 min „strajkuje” nie mając już szans na żaden przyzwoity wynik, spada w głąb klasyfikacji, żeby robić pomiary i testować auto na odkurzonej trasie. Kościuszko ciągle koło 10 miejsca. Wielce dziwną przygodę przeżywa liderujący Ogier – przy dużej szybkości, za zakrętem trafia na… zamkniętą bramę. Cudem unika zderzenia, pilot wysiada, udaje mu się bramę otworzyć, lider traci całą przewagę, ale potem, wykorzystując szpiegostwo satelitarne, sędziowie uznają winę i kompromitację organizatorów i korygują wynik Ogiera o 40 sekund. Chwilę później rozpada się tylny dyferencjał w Mini Kościuszki, ale nie jest to temat, który można skorygować satelitarnie, spada więc w klasyfikacji. Na czele ciągle Ogier, ale ozdobą rajdu jest zaciekły pojedynek o drugie miejsce między Hirvonenem i Neuvillem.

Ostatni dzień rozpoczyna się rekordowym, aż 55 kilometrowym odcinkiem. Hirvonen odpiera atak Neuvilla. Kościuszko przegrzewa silnik i będąc tak blisko mety rajdu odpada z rywalizacji. Potem okazuje się, że wystarczyło założyć… pasek klinowy. Ostatecznie cały rajd perfekcyjnie wygrywa Ogier, dając VW drugie zwycięstwo z rzędu, a sobie dziewiąte zwycięstwo w WRC. Debiut Polo WRC na szutrze okazał się równie udany jak na śniegu. Drugie miejsce w rajdzie zajmuje Hirvonen, ale aż trzy i pół minuty za Ogierem. To pierwsze podium Fina w 2013 roku. Trzeci na mecie jest Neuville – to dość duże zaskoczenie, ale jechał świetnie i dobrze rokuje na przyszłość. Czwarty Sordo w drugim Citroenie, co powoduje, że z powodu fatalnej jazdy Latvali zespołowo wygrywa nie VW, a właśnie Citroen. Kościuszko bez punktów, ale obfita internetowa dyskusja kibiców koncentruje się już na następnym rajdzie, gdzie o punkty dla Polski ma walczyć nie tylko Kościuszko, ale również debiutujący w MŚ Kubica.

Ten następny rajd to Portugalia. Trasa zawsze ciężka, kamienista. Trochę nowinek, bo rusza klasyfikacja JWRC, w której jadą budowane w Polsce pod kierownictwem Maćka Wody Fiesty R2, rusza Puchar Citroena DS3 R3, w którym pojawić się ma Bryan Bouffier, ale dla polskich kibiców to rajd superważny, bo wszyscy czekają na debiut w MŚ Roberta Kubicy z Maciejem Baranem w Citroenie DS3 RRC. Debiut pełen niewiadomych, bo na asfalcie umiejętności Roberta są znane, ale na szutrze są one wielką zagadką. VW wystawia trzecie auto dla debiutanta Mikkelsena.

Od startu na prowadzenie wychodzi Ogier. Ale już na następnej próbie wyprzedza go Ostberg. Dalej Sordo i Hirvonen. Wszyscy mają problem z doborem opon – wszyscy stosują jakieś kombinacje, a Hirvonen próbuje nawet różnych opon po lewej i prawej stronie auta. Na kodeks drogowy nie bacząc. Na kolejnej próbie Hirvonen próbuje odbić pierwsze miejsce, Ostberg broni się, ale robi to tak zaciekle, że sam dachuje, defasonując auto na tyle, że nie może kontynuować rajdu. Kubica 0,2 sek. szybszy od Kościuszki. Na następnym odcinku Kubica przebija oponę, dojeżdża do mety na kapciu i zmienia koło, ale pozostaje bez zapasu. A poharatanymi oponami przejechać trzeba 250km na SuperOS do Lizbony. I łapie kolejnego kapcia (na autostradzie!) i… odpada z rywalizacji. Na kończącym dzień uroczystym prologu żwawo jedzie Kościuszko, aż do momentu, gdy otwiera mu się w Mini… maska! Dojeżdża tak do mety, ale wyczynowa jazda obserwując świat „przez dziurkę od klucza” bezpieczna nie jest.

Rano „pogipsowani połamańcy”, chociażby Ostberg i Kubica z odpowiednimi karami wracają do walki. Ze zmiennym szczęściem, bo Robert ma awarię swojego prototypowego (na lewą rękę) systemu zmiany biegów, więc musi sobie radzić niezbyt sprawną ręką prawą. Na ciężkiej trasie odpadają Sordo i Neuville, więc ostro jadący, ale mało skuteczny w tym roku Latvala awansuje aż na drugie miejsce. Dwa VW na czele! Kościuszko awansuje aż na 7 miejsce. Niestety tylko na chwilę, bo wpierw uderza autem o jakąś skałkę, a potem stoi na trasie 11 minut wałcząc z awarią elektryczną. Kubica ciągle zmaga się z niesprawną zmianą biegów, a wreszcie odpada z walki z powodu awarii dyferencjału.

Ostatni dzień rajdu to kolejny powrót ponaprawianego Kubicy i sensacyjne kłopoty obu prowadzących VW – u Ogiera sprzęgło, a u Latvali rozpada się przedni dyferencjał, co powoduje, że wyprzedza go Hirvonen. Ale Ogiera dogonić nie potrafi. Nasi – i Kubica i Kościuszko w końcówce jadą dobrze, chociaż dramatycznie kończą im się opony, FIA na sprawy bezpieczeństwa jest głucha jak pień i raczej preferuje dramatyzm widowiska, a na zdartych oponach auta jeżdżą od rowu do rowu. Telewizja jest zachwycona, a to ona utrzymuje tę federację. Przed metą poza drogą ląduje Kubica, ale tylko na moment i szybko wraca na trasę. Dużo bardziej dramatyczna przygoda spotyka Kościuszkę – na ostatnim odcinku, gdy meta jest już na wyciągnięcie ręki, w jego Mini rozpada się skrzynia biegów, co oczywiście uniemożliwia skończenie rajdu. Cały rajd wygrywa Ogier przed Hirvonenem i Latvalą. Kubica po dwukrotnym odpadnięciu z rajdu i dwukrotnym powrocie w systemie Rally2 jest ostatecznie na przyzwoitym szóstym miejscu w klasyfikacji WRC2.

W Portugalii wygrał Ogier. To trzecie zwycięstwo pod rząd, co pokazuje, że w debiutującym w MŚ zespole VW stworzono rzeczywiście rewelacyjny samochód, a lider teamu Sebastien Ogier to brylant najwyższej próby i bardzo profesjonalnie oszlifowany. Dużo gorzej z jego partnerem w zespole Finem Latvalą – całe życie jeździł marnie  i teraz konsekwentnie ten kierunek nadal realizuje. To co pokazał onegdaj podczas swojego jedynego występu w Polsce w Mikołajkach – ośmieszyło go jeszcze bardziej niż przewidywali to jego najwięksi krytycy. W Portugalii po raz pierwszy w tym sezonie pojechał przyzwoicie. Chociaż na mecie nie wzbudziło to niczyjego zainteresowania, bo wszyscy zachwycali się Ogierem. Faktycznie jeździ świetnie, ma rajdowy „ciąg na bramkę” i na „rajdowym boisku” ogrywa wszystkich jak Lewandowski.

Tekst: Julian Obrocki
Zdjęcia: Marcin Rybak
amis

Zobacz również:
REKLAMA