Prezes koncernu Daimler, Dieter Zetsche podczas targów w Genewie stwierdził, że "500 km zasięgu to optymalna liczba, do której przy budowie samochodu elektrycznego powinniśmy dążyć". Dodał, że to byłby jeden z kluczowych czynników, który miałby przekonać klientów. Ale jest ich więcej.
Poważny wzrost sprzedaży pojazdów elektrycznych, zależy od wielu rzeczy. Ceny "elektryków" są w dużej mierze uzależnione od cen akumulatorów. Zetsche zaznaczył, że w tej chwili jedna kilowatogodzina w baterii kosztuje 155 euro. Wierzy, że kwota spadnie do 120-130 euro, wówczas możemy spodziewać się konkurencyjnych cen w stosunku do tradycyjnie napędzanych odpowiedników. Dla przykładu, pojemność baterii w e-Golfie to 24,2 kWh.
Dieter Zetsche stwierdził, że rosnąca sprzedaż hybryd typu plug-in, może przyczynić się do rozwoju aut elektrycznych. Inni natomiast uważają, że hybrydy to tylko tymczasowe rozwiązanie i utorowanie drogi dla "elektryków", które mają być w pełni rozwinięte w przeciągu dekady. Powstaje pytanie, czy rozwój aut wodorowych, takich jak np. Toyota Mirai, nie namiesza Daimlerowi w planach.