Wspólne cechy Porsche Cayenne Turbo i przedstawicieli plemienia Hutu można wyliczyć błyskawicznie – bo nie ma żadnych. No, prawie żadnych. Mieszkańcy Afryki i niemiecki SUV boją się, że fotograf ukradnie im duszę. Gdy Porsche przygotowane przez firmę Speedart miało ustawić się do zdjęcia, odmówiło posłuszeństwa. Wprawdzie fotki detali Cayenne’a zrobiliśmy wcześniej, ale dla szefa firmy tuningowej premiera jego samochodu w teście w Nardo była już zepsuta. Mechaników zaś czekało długie i pracowite popołudnie.
A przecież SUV Porsche zdawał się do bicia rekordów świetnie przygotowany – miał 560 zamiast 500 KM, układ wydechowy o zmniejszonych oporach przepływu wykonany z lekkiego tytanu i cztery filigranowe kubełkowe fotele, dzięki którym masę pojazdu obniżono o około 100 kg w porównaniu z modelem bazowym. „Wprawdzie nie damy rady pojechać 300 km/h, ale pokażemy wszystkim, jak świetnie działa nasz pakiet tuningowy” – stwierdził szef Speedartu, Björn Striening. I zabrał się za naprawę.
Rodzinę „dziewięćsetjedenastek” Porsche reprezentuje firma 9ff. Jej szef zapakował się wraz z zespołem do VW Busa, na lawetę załadował przyszłego rekordzistę i wyruszył na firmową wycieczkę do południowych Włoch. Tam, jego doładowane GT3 miało przełamać granicę 400 km/h. Czy myśmy już gdzieś tego nie widzieli? Owszem. Pomarańczowe, odchudzone monstrum z utwardzonym zawieszeniem podobnie jak przed rokiem staje na starcie w Nardo. Jego silnik dostosowano do etanolu E85 (by miał niższą temperaturę spalania), a moc zmniejszono z 1200 do 900 KM, żeby samochód był bardziej sterowny. Jak miło.
Te zabiegi prawie wcale nie wpłynęły na charakter sportowego auta, które wyposażono w ogromne skrzydła. Jego temperament można opisać liczbami: 19,3 sekundy na przyspieszenie od zera do 300 km/h. Lub takim oto porównaniem: na kolistym torze, siedząc w aucie kierowca czuje się jak w kuli wprawionej w ruch przez krupiera i wirującej na tarczy ruletki. Wrażenia akustyczne są takie, jakby wokół zastępy ślusarzy piłowały, kuły i nitowały metal. W Porsche 9ff żaden element nie porusza się łagodnie i miękko, tu wszystko idealnie dopasowane zazębia się i wchodzi jedno w drugie, także przy prędkości 388,1 km/h. Ale to mało. Do mechaników majstrujących przy Porsche Cayenne teraz dołączają ci od 9ff – przykręcają z tyłu inny spoiler.
Firma MTM z kolei ma mały kłopot – technicy nie bardzo wiedzą, w którą stronę obrócić się ze spoilerem, bo nadwozie Audi A1 przywiezionego na tor nie zostawia nań wiele miejsca. Na doładowany pięciocylindrowy silnik z TT RS też w zasadzie nie, a na przednią oś z tego modelu – już w ogóle nie. Ale wszyscy wiedzą, że tuner Roland Mayer nie zraża się takimi drobiazgami.
![]() |
![]() |
Ceramiczna powłoka na dwóch dyskretnych rurach wydechowych 500-konnego Audi A1 powoduje, że z wydechu nie kapie skroplona para wodna |
Silnik siedzi pod maską, na wszelki wypadek podrasowany z 350 do 500 KM, które w mniej lub bardziej kontrolowany sposób – za pośrednictwem mechanizmu różnicowego Drexlera – przekazywane są do wielkich 19-calowych kół przedniej osi. Ich ogromne karbonowe błotniki jeszcze kilka godzin wcześniej „dochodziły” w specjalnym autoklawie i zostały pospiesznie przykręcone w przeddzień testu. Żeby ten samochodowy krasnal bijąc rekord prędkości nie wyleciał gdzieś w kosmos, zaopatrzono go w ośmiotłoczkowe hamulce, które mają zapewnić stosowne opóźnienie podczas hamowania.
Na razie jednak o należytą przyczepność dba gwintowane zawieszenie, co na tu i ówdzie pofałdowanym asfalcie nie jest takie proste. Zwłaszcza przy prędkości 324 km/h. Tak, dobrze widzicie. Wskazówka prędkościomierza z powodu ogranicznika zamarła w bezruchu na liczbie 240, ale GPS niezrażony nadal liczy kilometry na godzinę. 2,5-litrowy silnik, natężając się i sapiąc z wysiłku, miota tym kulistym piorunem, aż na ekranie pojawią się cyferki 3-2-4.