Rynek nowych aut osobowych skurczył się w Polsce w minionym roku o 12,51%. W roku 2011 zarejestrowano 274 473 sztuki (bez pick-upów), podczas gdy w 2010 - 313 728. Dlaczego tak się stało? Niepewna sytuacja gospodarcza, wyeliminowanie "kratek", ograniczenia w zaciąganiu kredytów i wzrost ich kosztów - wylicza Wojciech Drzewiecki, prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar.
- Kryzys w Europie, nieustannie komunikowany w mediach, nie sprzyjał koniunkturze na rynku samochodowym - dodaje Marcin Okrój, dyrektor zarządzający Hyundai Motor Poland. - Niepokój powodował naturalną zmianę priorytetów zakupowych.
Spadki dotknęły większość segmentów, ale były i takie, które urosły. Najwięcej procentowo zyskały luksusowe (+33,85%). Ale nie jest tak, że im drożej, tym zawsze lepsza rynkowa kondycja, skoro duże i drogie SUV-y straciły 39,65%.
Udział diesli w rynku spadł o około 5% (do 38,31%). Olej napędowy stał się w ubiegłym roku droższy od benzyny, a silniki benzynowe są coraz oszczędniejsze.
Zwiększył się udział rejestracji na firmy, aż do 56 procent. Pierwszy raz więcej kupują przedsiębiorcy niż klienci indywidualni. Poza tym z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że ostateczny udział osobowych nabywanych przez firmy - w tym osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą oraz spółki cywilne - jest wyższy. Samochody części przedsiębiorców, ze względu na przepisy ograniczające odliczenia VAT-u, są rejestrowane bezpośrednio na nich, jako na osoby fizyczne, a nie na firmy.
Piszemy o rejestracjach, gdyż są one bardziej miarodajne dla naszego rynku niż sprzedaż. Rejestracje wskazują, ile aut naprawdę trafiło na polskie drogi. Różnice względem danych o sprzedaży - zawsze wyższych - wynikają m.in. z reeksportu, czyli zakupów czynionych u nas przez mieszkańców innych państw oraz z przesunięcia rejestracji w czasie. Importerzy z reguły traktują jako sprzedane egzemplarze, które przekazali dealerom, a jak wiadomo mogą one stać w salonach nawet kilka miesięcy.
CZESKO-NIEMIECKA CZOŁÓWKA
Czeska marka obroniła pierwszą pozycję sprzed roku i sprzed dwóch lat. Mimo braku nowości, w 2010 r. wybieraliśmy Skody najczęściej - ich udział w rynku sięgnął 12%. Jak ocenia Wojciech Drzewiecki z Samaru, przyczyny sukcesu to silna aktywność marketingowa marki oraz dobre postrzeganie przez klientów, w tym flotowych.
Na pozycji wicelidera utrzymał się Ford. To także gracz numer dwa na rynku flotowym, po Skodzie. W przypadku Forda można wręcz pisać o marce flotowej: indywidualni klienci odebrali tylko 7030 Fordów, floty - 15 853 auta tej marki.
Trzeci był Opel z szeroką i w miarę świeżą ofertą, nową Astrą IV, Insignią. Czwarty, Volkswagen, to pierwsza marka, której rejestracje, nieznacznie, ale wzrosły w stosunku do 2010 r. Volkswagen dominuje na rynku aut używanych i powoli dociera do czołówki "salonowej". Toyota (5. miejsce) odnotowała 22-procentowy spadek. Marka ta - przypomnijmy - była numerem 1 w latach 2007-08. Fiat rządził rynkiem osobowych aut w okresie 2000-04. Teraz z jeszcze większym niż Toyota spadkiem (26%) ma o tyle trudną sytuację, że nie jest popularny we flotach. Indywidualni nabywcy zarejestrowali 11 663 Fiaty, floty 5828 - proporcja odwrotna niż w Fordzie.
Znak czasu to obecność w dziesiątce dwóch "koreańczyków" z koncernu Hyundai, czyli Hyundaia (8. lokata) i Kii (10.).