Silniki wolnossące, mocarne jednostki V12 i V8, a nawet ostrzejsze wersji hatchbacków – to samochody, które hurtowo są ostatnio wycofywane ze sprzedaży. Jeżeli więc interesuje Was zakup wyjątkowego samochodu w najbliższych latach – lepiej sprawdźcie czy takie auto będzie jeszcze produkowane. Na naszej liście są modele, które zostaną wychowane ze sprzedaży dlatego, że mają zbyt paliwożerne silniki, inne zostaną mocno ugrzecznione m.in. poprzez montaż hybrydowego układu napędowego, a jeszcze inne trafią na śmietnik, bo nie idą w parze z ekologiczną filozofią marki. Zaczynajmy, w kolejności alfabetycznej.
Abarth 595

Dla jednych szybka zabawka, dla innych wyczynowy wózek na zakupy, tak czy inaczej – Abarth 595 to tak wściekły samochód, jakich mało pozostało w sprzedaży. Auto jest lekkie, ma bardzo mały rozstaw kół, więc turbodoładowany silnik 1.4 o mocy nawet 180 KM rozpędza auto w okamgnieniu (setka w 6,7 sekundy) i sprawia, że jest dość narowiste. Samochód ten jest produkowany w niemal niezmienionej formie od 2008 roku, a jego popularność nadal nie maleje, to jednak możemy spodziewać się, że wkrótce historia tego modelu dobiegnie końca. Kiedy? Dokładną datę znają tylko włodarze Fiata, jednak wprowadzenie do sprzedaży nowej, elektrycznej „500” nie wróży Abarthowi długiej przyszłości.
Przeczytaj też - porównanie Abartha 595 i Alpine A110
Alpine A110

Jak to, zapytacie – przecież sportowe Alpine A110 pojawiło się na rynku ledwo trzy lata temu. To prawda, ale historia tego samochodu skończy się wcześniej niż mogliśmy przypuszczać, ponieważ już niedługo marka Alpine ma produkować już tylko samochody elektryczne. Usportowione, ale jednak zasilane elektronami. Czy to źle? Taki samochód będzie miał niesamowite osiągi – to pewne, jednak lekkość i gracja, z jaką porusza się A110 odejdą w zapomnienie. Warto przypomnieć, że samochód ten waży mniej niż 1100 kg, ma silnik 1.8 turbo umieszczony centralnie, który wytwarza od 252 do 292 KM co pozwala na sprint do 100 km/h w czasie 4,5 sekundy. Dziś w ofercie jest kilka specjalnych modeli – kupować, póki są.
Przeczytaj też – porównanie Alpine A110 z Porsche 718 Caymanem
Audi R8

Niemiecki supersamochód, dzielący konstrukcję i silnik z Lamborghini Huracanem, niedługo przejdzie do historii. Zastąpi go, a jakże – samochód elektryczny. Podobnie jak w przypadku elektrycznego Alpine i patrząc chociażby na elektryczne Audi RS e-tron GT, jesteśmy pewni, że będzie to niesamowicie szybki ekscytujący model. Jednak do tego, że nie będzie to już to samo auto – nie trzeba nikogo przekonywać. W niepamięć odejdzie jego pikantny charakter oraz niesamowity dźwięk wolnossącego silnika V10. Świat straci coś jeszcze, a mianowicie model R8 RWD, który jest dzisiaj ze sporym zapasem najtańszym supersamochodem w Polsce (można kupić nowe auto za mniej niż 600 tys. zł).
Przeczytaj też – Audi R8 RWD w porównaniu z innymi "wolnossakami"
Jaguar F-Pace SVR

Oficjalnego komunikatu Jaguar co prawda nie wypuszczał – a o odejściu od silników V8 spekuluje się od lat – jednak można przypuszczać, że ciężki SUV z 5-litrowym silnikiem V8 wspomaganym kompresorem nie ma przed sobą świetlanej przyszłości. Chociaż sprężarka mechaniczna sprawia, ze silnik rewelacyjnie reaguje na wciśnięcie gazu, ale skutkiem ubocznym jest wyższe spalanie, bo silnik napędza kompresor za pomocą paska. Czy nowe Jaguary będą miały turbosprężarkę, a może otrzymają silniki V6 i elementy hybrydy plug-in? Tego nie wiadomo, jednak jeżeli chcecie kupić szybkiego SUV-a z V8 i sprężarką mechaniczną – to ostatnia taka oferta na rynku.
Przeczytaj też – F-Pace SVR kontra inne auta z silnikami V8
Lamborghini Aventador

Po 10 latach w sprzedaży topowy model włoskiej marki zostanie zastąpiony nowym modelem. To jednocześnie koniec wolnossącego silnika V12 bez kagańca oraz dzikiego i nieokrzesanego supersamochodu. Następca ma być szybszy, bardziej dopracowany, a przede wszystkim – naszpikowany techniką. Samochód nadal będzie wykorzystywał wolnossący silnik dwunastocylindrowy, jednak będzie on wspierany przez jakąś formę elektryfikacji – mówi się o montowanych między silnikiem i przekładnią tzw. superkondensatorach, które mają magazynować energię i wykorzystywać ją do zapewnienia Lamborghini dodatkowego, elektrycznego „kopa”. Czy będzie tak dziki jak aktualny model? Raczej nie, fani ekstremalnych wrażeń z jazdy powinni więc zerkać na ostatnie stojące w salonach egzemplarze Aventadora.
Przeczytaj też – jeździliśmy Aventadorem SVJ na torze Estoril