Komu nie przydarzyła się parkingowa stłuczka z własnej winy? Pewnie większość kierowców ma ją koncie i wie, co się robi w takiej sytuacji. Trzeba uspokoić nerwy, a potem ocenić szkodę i spisać oświadczenie, na podstawie którego poszkodowany dostanie odszkodowanie z OC sprawcy. Sprawa jednak może się skomplikować, jeśli właściciela auta nie ma na miejscu.
Zamów e-wydanie magazynu "auto motor i sport" - teraz o 30% taniej!
Szkoda parkingowa może cię słono kosztować - Kartka za szybą
Kierowcy nie ma w pobliżu, próbujemy go znaleźć, czekamy dość długo, ale nam się śpieszy i musimy już jechać, więc zostawiamy za wycieraczką kartkę z imieniem, nazwiskiem i numerem telefonu albo sam numer telefonu i czekamy na kontakt ze strony poszkodowanego. Jednak kierowca, który w końcu wraca do swojego auta, widzi, że jest ono uszkodzone, ale kartki nie znajduje - może porwał ją wiatr albo ktoś przypadkowy wyrwał ją zza szyby. Udaje mu się za to ustalić numer rejestracyjny samochodu sprawcy zdarzenia, np. dzięki świadkom obecnym przy tej sytuacji lub nagraniom monitoringu. Policja łatwo identyfikuje właściciela auta, który przyznaje się do winy i tłumaczy, że zostawił przy samochodzie kartkę ze swoim numerem telefonu. Kierowca dostaje mandat, a sprawa zostaje przekazana jego ubezpieczycielowi, który pokrywa koszty naprawy uszkodzonego samochodu.
Dołącz do nas na facebooku i bądź na bieżąco z motoryzacyjnymi newsami!
Komentarze