Wysoki i stale rosnący poziom inflacji przyzwyczaja powoli konsumentów do wyższych cen, które zmieniają się z miesiąca na miesiąc. Drożeją także samochody, ale tu oprócz inflacji dochodzą jeszcze takie czynniki, jak niska podaż ze względu na problemy z dostawami części i kryzysem na rynku półprzewodników. Jak informują eksperci AAA Auto w przygotowanym raporcie, okazuje się jednak, że istnieje na rynku nisza, która zanotowała w ostatnich latach sporą obniżkę cen.
Więcej aut, niższe ceny
Według ekspertów mediana ceny samochodów elektrycznych na rynku wtórnym zmniejszyła się aż o 45 proc., licząc od maja 2019 roku. Jednocześnie w tym samym czasie oferta używanych aut „na prąd” wzrosła aż o 1451 proc. i jest najszybciej rosnącą wśród wszystkich oferowanych typów silników na wtórnym rynku. To zatem dość oczywisty kierunek, w jakim idą ceny „elektryków”, skoro jeszcze trzy lata temu były one wciąż zjawiskiem egzotycznym, a niewielka oferta mocno wpływała na wysokość kosztów zakupu.
Dane AAA Auto wskazują, że w maju 2019 roku mediana ceny aut elektrycznych na wtórnym rynku była bardzo wysoka i wynosiła 185 tys. złotych. Za taką kwotę można było kupić samochód, którego mediana wieku wynosiła 2 lata, a przebiegu 36 tys. km. Do maja 2022 roku sytuacja uległa dużej zmianie, ponieważ mediana ceny auta elektrycznego spadła do 102,4 tys. złotych. Przy tym nieznacznie wzrosły mediana wieku – do 4 lat oraz przebiegu – do 41 tys. km.
– Tak duży spadek cen aut elektrycznych został spowodowany rosnącą w szybkim tempie ich ofertą na wtórnym rynku. Podaż używanych samochodów elektrycznych jest jednak nadal stosunkowo niewielka i prawdopodobnie utrzyma się przez kilka lat, dopóki pierwsi właściciele, w tym przede wszystkim floty, nie sprzedadzą swoich aut. Drugi element, który może wpłynąć na wzrost tego segmentu rynku, to zapowiedzi polskiego rządu, które jeśli wejdą w życie spowodują, że kupujący zaczną przygotowywać się na spodziewane zakazy lub zwiększone opłaty od samochodów napędzanych paliwami kopalnymi – powiedziała Karolina Topolova z AAA Auto.
Ciemne chmury nad autami spalinowymi
Dodajmy, że sprzedaż samochodów hybrydowych i elektrycznych pobudza rynek, jako że producenci przenoszą ciężar produkcji na te właśnie rodzaje napędów, zapewniających im uniknięcie kar za nadmierną emisję CO2. Pojazdy o zerowej emisji zaczynają z kolei coraz liczniej docierać do tych konsumentów, którzy chcą jeździć najnowszymi i najbardziej ekologicznymi pojazdami. Zanim jednak na rynku aut używanych notować będziemy zauważalne zwiększenie oferty aut elektrycznych, konieczne jest pobudzenie rynku pierwotnego, skąd za parę lat zaczną spływać kilkuletnie „elektryki”.
Dziś stoimy w obliczu wprowadzenia zakazu sprzedaży samochodów spalinowych w Europie już od 2035 roku. Choć przegłosowany przez Parlament Europejski dokument wciąż nie jest obowiązującym prawem, a jedynie wskazówką do dalszych decyzji, jest niemal pewne, że elektryczna transformacja przyspieszy. Z drugiej strony rządy, w tym nasz, zapowiadają wprowadzanie finansowych obciążeń dla tych, którzy jeżdżą lub chcą jeździć samochodami spalinowymi, a ceny paliw na stacjach osiągają już rekordowy poziom, co także ma skłonić do zakupu pojazdów zeroemisyjnych. Pytanie tylko, skąd na to wszystko wziąć pieniądze.