Wygląda jak przybysz z kosmosu, choć jest zupełnie normalnym autem, którym da się jeździć. I to za grosze! Oficjalnie potwierdzono jego, na razie, krótko-seryjną produkcję. Zadebiutuje w Genewie a potem wyjedzie na świat w liczbie 50 egzemplarzy.
Pod maską ma 2-cylindrowy silnik TDI o pojemności 0,8-litra. Produkuje on 47 KM. Do pomocy ma jednostkę elektryczną, która generuje 27 KM. Wg Volkswagena auto pali średnio, uwaga, 0,9 litra na 100 km. Emisja CO2 to 21 g/km.
Współczynnik oporu powietrza wynosi zaledwie 0,189 Cx. Dodać trzeba do tego masę własną na poziomie 795 kg – tak niską udało się osiągnąć dzięki karbonowemu nadwoziu.
Osiągi auta są przyzwoite – przyspieszenie 0-100 km/h zajmuje 12,7 sekundy a prędkość maksymalna wynosi 160 km/h. Więcej niż elektryczny Golf. Hamulce są ceramiczne.
XL1 potrafi przejechać nie zużywając kropli benzyny nawet 50 km. Gdy wypełnić do pełna 10-litrowy (!) zbiornik paliwa zasięg wzrasta do 499 km.
Po wyprodukowaniu 50 egzemplarzy Volkswagen planuje budowanie tych aut na zamówienie. Brak szczegółów cenowych na temat, jakby nie było, najbardziej ekonomicznego produkcyjnego auta w historii.