Prąd, wodór, lit, jony, plug-in, wolty, ogniwo, zerowa emisja. Wszystko pięknie, poza tym, że nie tak prędko. Ani jutro, ani za rok, ani nawet za dziesięć lat nie będziemy jeszcze masowo jeździć autami, do opisu których służą te słowa. Nawet nie za lat 20. A więc jaki będzie typowy rodzinny hatchback AD 2030?
Przede wszystkim, przy całym pięknie i powabie egzotycznych materiałów, jego konstrukcja wciąż będzie oparta na stali. Większy udział będą miały stal o podwyższonej i najwyższej wytrzymałości oraz blachy typu "tailored blanks" (o płynnej zmianie przekroju profilu). Tam, gdzie to ma sens - wciąż w użyciu będzie aluminium (np. poszycia nadwozia, elementy zawieszenia), być może w układzie zawieszenia pojawi się też więcej magnezu. Jest jakaś szansa, że w konstrukcji hatchbacka ze średniej półki pojawią się do tego czasu bardzo lekkie i mocne materiały kompozytowe, jednak tylko w ograniczonym zakresie, ze względu na koszty. Cel jest taki, żeby prawnuki dzisiejszych Golfa, Focusa, 308 i spółki utrzymały masę na aktualnym poziomie (ok. 1400-1450 kg), pomimo iż będą nieco większe, do tego wyposażone w bardziej zaawansowane systemy z zakresu bezpieczeństwa, komfortu, sterowania itp.
Pojazd na prąd lub wodór - mogący pochwalić się osiągami, zasięgiem i funkcjonalnością hatchbacka z klasycznym napędem - będzie wciąż równie realny jak samochody na wodę z kranu, dlatego pozostanie z nami stary, poczciwy silnik spalinowy. Odpowiednio większy będzie jednak nacisk na zmniejszenie zużycia paliwa - oraz emisji dwutlenku węgla, która jest jego pochodną - a także na zminimalizowanie emisji szkodliwych składników spalin.
Jeśli ktoś nie lubi silników o niedużej liczbie cylindrów, niech lepiej już teraz zaopatrzy się w odpowiedni samochód i dobrze zakonserwuje go sobie na przyszłość. Świat wjedzie bowiem w epokę bardzo małych jednostek, a lawina downsizingu dopiero zaczyna porywać samochody. Mniejsze (ale nie słabsze) silniki akceptują już nawet klienci w Stanach. Wszystko wskazuje na to, że w nie tak dalekiej przyszłości pod maskę typowego rodzinnego hatchbacka trafią benzynowce o pojemności 1,0-1,2 litra, dwucylindrowe, z bezpośrednim wtryskiem benzyny i turbodoładowaniem. Już dziś można sobie wyobrazić taki silnik, osiągający około 150 KM i wytwarzający moment obrotowy rzędu 200 Nm, czyli parametry, jakie charakteryzują współczesne 2-litrowe czterocylindrowce. O silnikach tego typu oficjalnie mówią producenci. Za sprawą takich jednostek ze świata mogą zniknąć turbodiesle o niedużych pojemnościach, konstruktorzy uważają bowiem, że benzynowce zbliżą się do nich pod względem zużycia paliwa, przy znacznie niższym koszcie silnika.
Komentarze
~anonim, 2010-02-04 15:16:40
auto motor i sport, 2010-02-03 08:46:17
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?