O niebezpieczeństwie w wyścigach w najgorszy możliwy sposób przypomniał nam Twój wypadek w Montrealu. Wielu kibiców nie zdawało sobie sprawy, że coś takiego jest w ogóle możliwe. Jak na to patrzy kierowca - przecież na dobrą sprawę coś podobnego może się zdarzyć w każdej chwili?
Kubica: Właśnie chciałem to powiedzieć. Jest tak, jak w wielu sytuacjach w życiu - że o rzeczach, które się nie wydarzyły, się nie mówi. Mój wypadek w Kanadzie się wydarzył - niestety. Na szczęście nic mi się nie stało. Wypadek był taki, że ja oglądając z zewnątrz pomyślałbym, że ten kto tam jest nie wyjdzie z tego cało. A udało się wyjść tylko z bólem kostki, co w przypadku tak konkretnego dzwona jest niczym. A wyścigi? Jeśli weźmiemy ilość kilometrów jakie przejeżdżamy plus to, jak je przejeżdżamy, ryzyko samego wypadku okaże się duże, ale nie tego, że coś ci się stanie. To pokazuje, że auta Formuły 1 są dość bezpieczne. Fakt jest taki, że ja po tym wypadku sam wysiadłem z bolidu. Tego nikt nie widział i niektórzy się zastanawiają jak mnie wyjęto [konstrukcja kokpitu i fotela F1 pozwala wyjąć kierowcę razem z siedzeniem, ale nie kiedy auto leży na boku]. A mnie nikt nie wyciągał. Wyszedłem sam, chociaż fakt, że nie bardzo pamiętam jak to zrobiłem.
Można Cię spotkać jako kibica na rajdach. Czy sądzisz, że dla kierowcy wyścigowego przesiadka do rajdówki byłaby dużym wyzwaniem? Bardzo niewielu kierowców odnosiło sukcesy i w wyścigach, i w rajdach.
Kubica: To dwie różne dyscypliny. Niby tu prowadzą auta i tu prowadzą auta, kto jest szybki powinien być szybki. Rajdy mają jednak inną specyfikę, inne czynniki składają się na sukces. Przede wszystkim, w rajdach niezwykle ważne jest doświadczenie. W wyścigach nabiera się go dużo szybciej. Wyścigi są trudniejsze pod innym względem - trzeba utrzymać maksymalne tempo znacznie dłużej, nie można sobie odpuścić nawet metra. W rajdach jest więcej improwizacji - nawet jak nam się powinie noga na dwóch zakrętach, jest ich na trasie tyle i są tak urozmaicone, że stratę da się odrobić. W rajdach nie da się też przez cały czas pojechać na sto procent - wjeżdżając w zakręt nie wiesz, czy ktoś przed tobą przyciął i narzucił na asfalt błoto, czy komuś się rozlała woda albo na przykład czy ktoś dla kawału rzucił na asfalt śnieg, jak to się zdarzało w Monte Carlo. Inna dyscyplina, inna specyfika. Dlatego też kierowca rajdowy musi mieć inne cechy. My z wyścigów mamy ciężko w rajdach. I na odwrót.
Na koniec prognoza - które miejsce wziąłbyś w ciemno przed startem w Melbourne?
Kubica: Piąte. Na dzisiaj...
Zdjęcia: Jacek Heliasz, BMW
Będzie szybki? Nie ma innego wyjścia
W sezonie 2007 BMW Saubery F1.07 miały niewielu rywali. Z jednej strony Ferrari i McLareny były poza zasięgiem, z drugiej auta pozostałych ekip z reguły okazywały się wyraźnie wolniejsze. Dlatego już we wrześniu zespół BMW zatrzymał rozwój F1.07, kierując wszystkie siły na konstrukcję nowego bolidu - F1.08. Nowe auto miało być lepsze we wszystkim - bardziej przyczepne, bardziej wydajne pod względem aerodynamiki, lżejsze, bardziej niezawodne. To ostatnie, szczególnie jeśli chodzi o skrzynię biegów, było piętą achillesową przez cały ubiegły sezon. Nowa konstrukcja jest znacznie mocniejsza, przepisy wymagają bowiem, by skrzynia wytrzymywała aż cztery Grand Prix. Skomplikowane kształty spoilerów, deflektorów i lotek to owoc miesięcy spędzonych w tunelu aerodynamicznym oraz tysięcy skomplikowanych symulacji komputerowych. W porównaniu z F1.07, nos nowego auta jest dłuższy i węższy, boki kokpitu stały się wyższe (nowe wymogi bezpieczeństwa), inne są pokrywa silnika, obudowy chłodnic, dyfuzor. Największa techniczna nowość sezonu 2008, tzw. standardowa (taka sama dla wszystkich) elektronika silnika wywiera wpływ na konstrukcję wielu elementów auta - od aerodynamiki po zawieszenie. Przed rozpoczęciem testów nowego auta dane z tunelu aerodynamicznego oraz symulacji dawały jednoznaczny sygnał - F1.08 to wielki krok naprzód. Pierwsze jazdy pokazały jednak, że auto jest znacznie "trudniejsze" niż się początkowo wydawało. Chodzi głównie o wyważenie aerodynamiczne, o przewidywalność zachowania samochodu z okrążenia na okrążenie. Robert Kubica i Nick Heidfeld nie ukrywają, że w tym samym okresie w ubiegłym roku byli bardziej zadowoleni zarówno z osiągów auta, jak i z tego, jak wypadało ono na tle konkurentów. Są przekonani, że F1.08 ma spory potencjał, trzeba będzie jednak nad nim więcej "popracować". Szykuje się długi sezon.
Tekst: Roman Popkiewicz
zobacz galerię
Komentarze
auto motor i sport, 2008-03-07 10:08:00
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?