Raptem kilka dni temu pisaliśmy o tym, że w ramach głośnych planów Unii Europejskiej, by od 2035 roku zakazać sprzedaży aut spalinowych, „wycięte” mają być także neutralne pod względem emisji CO2 paliwa syntetyczne. Tymczasem już za kilka dni Parlament Europejski głosować ma nad wdrożeniem tego rewolucyjnego planu, który zmieni rynek samochodowy o 180 stopni.
Przypomnijmy, że wielki plan wycofywania z rynku nowych aut samochodów z silnikami spalinowymi jest w toku, Unia chce taki zakaz wprowadzić już za raptem 13 lat, od roku 2035. To bardzo szybko. I choć wielu producentów naciska, żeby tak właśnie było, a nawet planuje wyprzedzić tę datę, wdrażając plan sprzedaży aut wyłącznie elektrycznych już od 2030 roku, a niektórzy nawet wcześniej, to pojawia się coraz więcej głosów apelujących o spowolnienie tej rewolucji. Czy w te argumenty wsłuchają się unijni politycy, okaże się już za kilka dni, bo jak przypomina dzisiejsza „Rzeczpospolita”, głosowanie w tej sprawie ma się odbyć już za tydzień, 6-7 czerwca.
Auta spalinowe niedostępne i drogie, elektryki drogie, ale dostępne
Dokładnie tak, jak napisaliśmy w powyższym śródtytule, na rynku nowych samochodów od wielu miesięcy odczuwany jest niedobór aut z napędem spalinowym. Czas oczekiwania na realizację zamówienia liczony jest w długich miesiącach, a nierzadko przekracza nawet rok. Powodem jest niedawna pandemia, która zerwała łańcuchy dostaw i wywróciła wszystko do góry nogami, a teraz doszła do tego wojna w Ukrainie, dodatkowo pogłębiająca problemy z dostawami części. Kłopot stanowią w dalszym ciągu niedobory na rynku półprzewodników, bez których współczesne samochody nie mogą być produkowane.
Jednym ze sposobów obejścia problemu jest zamawianie aut pozbawionych wielu elementów wyposażenia, dla zaoszczędzenia liczby chipów montowanych w każdym z tysięcy produkowanych pojazdów. Klienci rezygnują z wielu udogodnień, które nie są niezbędne, a które nieco przyspieszają dostawę gotowego samochodu – wirtualne zegary, wielostrefowa klimatyzacja, rozbudowane multimedia czy kamery cofania to tylko niektóre opcje pozwalające nieco szybciej zrealizować zamówienie.
Najlepszym wyjściem, jeśli bardzo zależy nam na nowym aucie, jest jednak wybór samochodu elektrycznego, ewentualnie hybrydy. Ale i tak to bezemisyjny napęd jest tym, na co stawiają producenci, przerzucając siły produkcyjne i zapasy części tam, gdzie produkowane są „elektryki”. Dlaczego? Wszystko przez unijne normy emisji, które wymagają stałe obniżanie poziomu średnich emisji dla wszystkich sprzedawanych aut. Napędy bezemisyjne, rzecz jasna, ten średni poziom emisji obniżają tak, że możliwe jest uniknięcie surowych kar.